poniedziałek, 8 czerwca 2020

4. RÓŻNORODNOŚĆ CZYLI PRÓBUJ. cz1.


     Rosnąca konkurencja i globalizacja, wcześniej czy później spowoduje, że jako freelancer będziesz musiał/a mierzyć się ze zleceniami o różnej tematyce i w różnych stylach ilustracyjnych. To bardzo ważne abyś nie ograniczał/a się do jednej niszy. Oczywiście musisz mieć i stale doskonalić swój styl natywny, ale nie bój się nowych wyzwań i próbuj. Nawet jeśli nie wyjdzie, będziesz mógł/a pochwalić się we własnym portfolio czymś oryginalnym. Musisz też pamiętać że trendy rynku i wymagania klienta stale się zmieniają i coś co sprzedaje się dziś niekoniecznie będzie sprzedawać się jutro.
  Kiedy za młodu rozmyślałem o karierze ilustratora, największym moim marzeniem było opublikowanie moich prac w PRL-owskim miesięczniku "Fantastyka" Co miesiąc przedstawiane były tam prace jednego artysty, zajmującego się tematyką SF bądź fantasy. Jako dziecko i młodzian namiętnie czytałem to pismo i trzymam do dzisiaj komplet "Fantastyk" z nadzieją, że być może na emeryturze uda się jeszcze raz do nich wrócić. Niestety nie ma wśród nich numeru z moimi pracami, bo oczywiście nigdy się taki nie ukazał. Jednak pewnie domyślasz się już, że ilustracja dziecięca nie była pierwszą estetyką którą przyszło mi się zajmować. Tak, zaczynałem od tematyki fantasy, która w latach osiemdziesiątych była rzadką choć bardzo pożądaną - u nastolatków zwłaszcza.
  Później gdy przyszedł czas internetu, mogłem zachwycać się już pełną gamą ilustracji światowych artystów. Zwłaszcza podobały mi się wtedy prace Samwise Didier, który piastował funkcję lead artist (przepraszam ale nie ma chyba odpowiednika w jęz polskim) w fimie Blizzard i jest artystycznym ojcem cyklu "Warcraft". Uwielbiałem też ilustratorów papierowego rpg-a Dungeons & Dragons - Wayne ReynoldsSam Wood czy też Justine Mara Andersen, która była wtedy jeszcze panem Dennisem Cramerem. Uwielbiałem zachwiane proporcje i komiksowe przedstawienie postaci jakie prezentowali ci twórcy i próbowałem ich oczywiście, dość nieudolnie naśladować.



Niestety w tym czasie w Polsce kompletnie nie było rynku na taką estetykę. Polski gamedev był wtedy w powijakach, więc artyści koncepcyjni nie byli nikomu potrzebni. Papierowych rpg-ów też nie było, dlatego prawie wszystkie prace jakie zrobiłem w tym stylu, trafiły jedynie do szuflady. Oprócz kilkunastu kart do gry "Veto" oraz kilku okładek na CD które możesz zobaczyć we wcześniejszych postach tego bloga, niestety w tej jedynej, wymarzonej dziedzinie nie udało się zdobyć więcej klientów.

Kilka obrazków do polskiej karcianki Veto.
     Potem na długo zająłem się ilustracją dziecięcą, ale w międzyczasie, od czasu do czasu, trafiały się oryginalne zlecenia. Miałem na przykład zamówienie na kilka książeczek z humorem rysunkowym dla dorosłych. Mimo że było to ponad dziesięć lat temu, nadal mam chęć zgłębić temat i spróbować - np. humoru politycznego. Humor rysunkowy jest interesującym przykładem zmiany trendów w ilustracji satyrycznej. O ile jeszcze piętnaście - dwadzieścia lat temu wszyscy naśladowali kreskę Andrzeja Mleczki tak dziś króluje styl Andrzejrysuje, Marka Raczkowskiego czy bolimienoga.



                                                                    C.D.N

Zrealizowano w ramach programu stypendialnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Kultura w sieci


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz