piątek, 7 lutego 2025

Kampania CAMELOT zakończona. W zasadzie połowicznie zakończona, bo sprzedaż trwa i będzie trwać aż do wyczerpania zapasów. 278% założonego celu to osiągnięcie o którym mogłem pomarzyć przed rozpoczęciem. Dobrze że się udało, bo chciałem już zamknąć ten temat i tak między bogiem a prawdą - miałem już tych kart trochę dosyć. Czekamy teraz na pieniądze, aby można było zrobić zlecenie w Chinach i do dzieła :) "Work to do", ale o tym za chwilę.


O Average White Band usłyszałem w drugiej połowie lat 80-tych. To były czasy, kiedy w Polskim Radio puszczano całe płyty, nie zważając zupełnie na prawa autorskie. Dla nas biedaków miało to dobre strony -  bo można było posłuchać/nagrać muzykę zupełnie niedostępną w sklepach. Miało też i złe - nie wiadomo było nawet jak wyglądają wykonawcy. Dlatego dla mnie AWG aż do połowy lat 90-tych było zespołem czarnych muzyków. Tak się kojarzył wtedy klasyczny Funk, nie przyszło mi nawet do głowy że muzycy mogą być szkotami z krwi i kości. Nawet nazwa zespołu nie zaświeciła lampki w mojej głowie. Zaskoczenie było na tyle duże że trzymając w ręku płytę i widząc fotografie koncertu, byłem pewien że to pomyłka druku bądź podmiana etykiet :)
Zespół koncertuje po dziś dzień. Co prawda płowowłosy Hamish Stuart zdecydował się na karierę solową jeszcze w latach 80-tych, ale i on pozostaje aktywny. AWG to perfekcyjnie działająca, koncertowa maszyneria rytmiczna, gdzie nawet gitara prowadząca wspomaga sekcję rytmiczną. Tu w utworze "Work to do" który jest coverem grupy The Isley Brothers, jednak w funkowym aranżu. Na uwagę zwraca kapitalna, gitarowa solówka rozpoczynająca się około 2:30. Onnie McIntyre skrócił dźwięki gitary do minimum, przez co jego gitara wręcz "wyszczekuje" dźwięki partii. Oczywiście solówki w funku to nie jest częste zjawisko, ale pan Onnie grając szybko i krótko, doskonale dostosował styl do utworu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz